W 1939 roku na północnym Atlantyku statek o nazwie „Pass of Ballaster” niemalże zderza się z ogromnym wycieczkowcem „Valkirie”. Transatlantyk wydaje się opuszczony. Trzech marynarzy wchopdzi na jego pokład. Tam natrafiają na ślady obecności setek pasażerów, ale oprócz niemowlęcia nie odnajdują żywej duszy. Nie potrafią też wyjaśnić co się stało z innymi pasażerami, ani skąd się wzięło dziecko.
Minie siedemdziesiąt lat zanim ktoś będzie miał możliwość odkrycia tajemnicy. Tym kimś będzie dziennikarka Kate, która w ramach terapii po traumatycznych przeżyciach otrzymuje zlecenie od swojej szefowej na napisanie artykułu o „Valkirie”. Oto bowiem nagle statek został zakupiony i wyremontowany przez pewnego milionera, a Kate będzie miała okazje wybrać się w rejs, który okaże się wielką, mroczną i niebezpieczną podróżą, której głównym celem jest odpowiedź na pytanie: co się wydarzyło w 1939 roku?
Dla Kate podróż ma być początkiem nowego życia. Po utracie bliskiej osoby stara się stanąć na nogi, więc podróż statkiem wydaje się być doskonałym sposobem na psychiczne uzdrowienie. Ale nie tylko Kate szuka uzdrowienia. Właściciel statku Feldman szuka prawdy o swoim pochodzeniu, najemnicza Senka ucieka od przeszłości. Każdy z bohaterów ma swój cel znajdując się na statku. Ale i sam statek ma swoje motywy, które Loureiro stopniowo odkrywa przed czytelnikiem wprowadzając w odpowiedni klimat niepewności i czyhającego niebezpieczeństwa. Elementy realistyczne przeplatają się z metafizycznymi. Loureiro nie da się ukryć korzysta z motywów, które nie raz się pojawiały się w literaturze czy filmie, jak Statek Widmo czy podróże w czasie. Jednak potrafi stworzyć klimat i zaciekawić czytelnika na tyle by wytrwał przez prawie pięćset stron. W książce znajduje się trochę scen z horroru, dużo sensacji i odrobina erotyki. Doskonała mieszanka na film.
Sami bohaterowie są charakterystyczni, szczególnie postać Feldmana tutaj się wybija. Niestety nie przekłada się to w żaden sposób na dialogi, które nie podkreślają cech bohaterów. Ich wypowiedzi są dość standardowe przez co książka nie sprawiała mi takiej przyjemności, jakby mogła gdyby ten element był bardziej dopracowany. Nie da się jednak zauważyć, że autor mógł jeszcze nad książką posiedzieć przez co mogła być jeszcze lepsza. Mam nadzieje, że wcześniejsze książki z serii Apokalipsa Z są bardziej dopracowane, bo dużo obiecuje sobie po ich lekturze:)
Ostatni Pasażer to thriller z elementami horroru. To dobra pozycja, by po ciężkim dniu przysiąść do niej i się zrelaksować. To czysta rozrywka, która utrzymuje pewien poziom dzięki czemu jako czytelnik czytałem do ostatnich stron chcąc dowiedzieć się, jaka jest tajemnica Valkirie i czy głównej bohaterce uda się wyjść cało. Bo jak głosi podpis pod tytułem książki: „Witamy na pokładzie! Ale pamiętaj, nie będziesz mógł go opuścić… nawet, jeśli będziesz chciał.” 7/10
Książkę można kupić tutaj: klik
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu:
oraz firmie: business and culture
Autor: Manel Loureiro
Tytuł: Ostatni Pasażer
Wydawnictwo MUZA SA
Stron: 480
ISBN 978-83-7758-719-5
Podobno seria Apokalipsa Z jest świetna – dzisiaj polecała mi ją Ewa (Książkówka), a Ewie zdecydowanie można ufać w tej kwestii 🙂 Co do „Ostatniego Pasażera” to przekonałeś mnie, bo czuję i dobrą rozrywkę i grozę, no a groza to to, co cenię sobie bardzo 😀
Apokalipsę Z mam w planach czytelniczych i też czytałem o niej dobre opinie, więc nie ma to tamto, trzeba prędzej czy później przeczytać:) Cieszę się, że Cię zachęciłem, chociaż nie wiem czy ilość grozy w Ostatni Pasażerze Cię zadowoli:)
mam Apokalipsę w planach a ta książka też widzę, że jest niczego sobie.. klimat zdecydowanie mój 🙂
Eh już dawno czaje się na Apokalipse i w październiku muszę ją przeczytać. Zdecydowanie!:)
There’s certainly a lot to find out about this issue.
I like all the points you made.