Są takie książki, których jeszcze się nie czytało, a już darzy się je mianem kultowych i czuje wielką ekscytację na myśl o zagłębieniu się w zawartą w nich treść.
Im dłużej odwlekasz tą czynność tym mocniej wkręca się myślenie o tym, jak dobra jest to książka. Że powala na kolana i że trudno będzie się z nich pozbierać. Przychodzi więc ten moment kiedy zasiadasz do lektury, a tu lipa, bo okazuje się, że książka kompletnie rozminęła się z twoimi oczekiwaniami.
Tak właśnie czułem się po przeczytaniu Apokalipsy Z. Pierwotnie pisana, jako blog, zyskała sobie przychylność czytelników by ostatecznie zyskać miano kultowej i ukazać się w papierowej wersji. Duże więc się po niej spodziewałem. Szczególnie, że bardzo lubię książki w klimacie zombie apokalipsy, a wcale ich tak wiele w tej tematyce jeszcze nie ma i temat na pewno nie został wyeksploatowany. Mira Grant w Przeglądzie Końca Świata pokazała, że zombie apokalipsa to spore pole do popisu dla pisarzy.
W Apokalipsie Z. Początku mamy do czynienia z klasycznym podejściem do tematu. Główny bohater zostaje wrzucony w postapokaliptyczną rzeczywistość. Próbuje przetrwać wyruszając w drogę w poszukiwaniu azylu i tych co przeżyli.
Na początku nic nie wskazuje, żeby sprawy miały się potyczyć, jak najgorzej. Młody adwokat by radzić sobie z traumatycznymi przeżyciami piszę bloga. Dzieli się w nim życiem codziennym i przemyśleniami. Poznajemy go w momencie gdy w mediach pojawiają się pierwsze informacje o konflikcie zbrojnym. Terroryści zaatakowali budynki militarne w Rosji. Na początku choć niepokojące nie dają powodów do obaw o to, że konflikt może się przenieść na szersze rejony. Później jednak w wyniku ataku na budynki, w których znajdowało się laboratorium zostaje uwolniona jakaś substancja. W konsekwencji świat opanowują Nieumarli.
Główny bohater obserwuje sytuację wierząc, że kolejne niepokojące doniesienia oraz sytuacja w kraju unormuje się i wszystko wróci do dawnego porządku. Kiedy jednak pod jego domem zjawia się grupa Nieumarłych musi uciekać jeśli chce przeżyć. I tak główny bohater mieszkający nad zatokom, wsiada do łodzi i rusza wraz ze swoim kotem Lukullusem w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca i innych osób, które przetrwały zagładę.
Lekko mu nie będzie , co wiele razy doprowadzi go na granice załamania. Będąc w tak dramatycznej sytuacji podejmie kilka niewłaściwych decyzji przez co jego sytuacja skomplikuje się jeszcze mocniej i potwierdzi tylko, że największe zagrożenie w takim świecie stanowi nie zombie, przyroda, lecz drugi człowiek.
Lubie pierwszoosobową narracje w tego typu opowieściach. Nadaje większego dramatyzmu i realizmu. Sprawdza się to jednak wtedy gdy główny bohater jest charakterystyczny przez co, jego osobowość, i zachowanie wpływają na to jak przebiegają wydarzenia i jak o nich opowiada. Młody adwokat bez imienia jest papierowy, przez co trudno go polubić i się z nim identyfikować. Jego zmienne nastroje sprawiały, że choć rozumiałem jego sytuacje w jakiej się znalazł to zmęczony byłem tym, że tak często się rozklejał i płakał. Dziwiłem się też, że ani razu nie padło z jego ust słowo zombie czy żywy trup. Przecież oglądał telewizje, słyszał o takich stworach jak zombiaki, a tu zero skojarzeń. Autor nie chciał chyba nadużywać tego określenia, ale przez to tez bohater wydawał mi się oderwany od rzeczywistości.
Przedstawione wydarzenia są ciekawe, choć i tutaj można trochę pomarudzić, że ich przebieg w kluczowych momentach był trochę naciągany i nierealny. Odnosiłem wrażenie, że bohater wyszedł cało z pewnych sytuacji tylko dzięki jakiejś „boskiej interwencji”.
Apokalipsa Z nie jest złą książką. Ale czegoś w niej zabrakło. Klimatu. Wiarygodności przedstawionych zdarzeń. Książka przy takich pozycjach jak World War Z czy Przegląd Końca Świata wypada blado i lepiej ją przeczytać przed nimi bo potem można się trochę rozczarować. Jednak nie zniechęciłem się na tyle do tej trylogii by nie sięgnąć po drugi tom. Z mniejszymi nadziejami liczę jednak, że będzie lepiej szczególnie, że pod koniec książki pojawiają się ciekawi bohaterowie, którzy mogą napędzić późniejsze wydarzenia zawarte w drugim tomie o czym długo się przekonam.
- Data wydania: 19.09.2013
- Oprawa: broszurowa
- Liczba stron: 416
- Format: 130 x 200 mm
- Cena katalogowa: 34.99
- ISBN: 978-83-7758-474-3
- Autor: Manel Loureiro
- Tytuł: Apokalipsa Z. Początek Końca
- Wersja papierowa do kupienia na stronie wydawnictwa: klik
- Ebook do kupienia na stronie wydawnictwa: klik
Och nie! Jak ja tego nie lubię, kiedy legenda przerasta książkę 😦